Plusy i minusy po meczach z Piastem i Lechią

09.12.2024 (06:00) | Kacper Cyndecki
uploads/images/2024/12/maska - team_6755bc0d52df8.jpg

fot.: Dawid Kokolski

Michał Hetel dobrze rozpoczął swoją przygodę w roli trenera Śląska w Białymstoku, ale później było tylko gorzej. Wrocławianie przegrali dwa ostatnie spotkania z Piastem (1:1, 7:8 po karnych) oraz Lechią (0:1). Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym Kacper Cyndecki podsumuje dwa ostatnie starcia Trójkolorowych. Jakie są plusy i minusy poprzednich meczów WKS-u?



 

Walka do końca w meczu z Piastem.

Po spotkaniu Pucharu Polski przeciwko drużynie z Gliwic na pewno można pochwalić Śląska za walkę do końca regulaminowego czasu gry. Wrocławianie nieustannie przeprowadzali ofensywę na bramkę Piasta, co przyniosło efekt dopiero cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego. W końcówce wtorkowego meczu do siatki rywala trafił Piotr Samiec-Talar. Skrzydłowy dał Wojskowym szansę na awans do kolejnej rundy, jednakże w serii jedenastek górą okazali się gracze prowadzeni przez trenera Aleksandara Vukovicia.

Światełko w gdańskim tunelu, które nie trwało zbyt długo.

W starciu Śląska z Lechią można było odnaleźć promyczek nadziei patrząc z perspektywy ekipy trenera Michała Hetela. Wojskowi od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się do ofensywy, grali szybko i kombinacyjnie. Na pierwszy rzut oka było widać, że piłkarze wiedzą, co mają robić na boisku oraz wychodziło im to całkiem nieźle. Wrocławianie mieli swoje sytuacje pod bramką gdańszczan, jednak ich nie wykorzystali i doczekali się spełnienia starego porzekadła mówiącego: "niewykorzystane okazje lubią się mścić".  W 41. minucie meczu do bramki strzeżonej przez Rafała Leszczyńskiego piłkę wpakował Bogdan Viunnyk. Najpierw w banalny sposób w bocznym sektorze ograny został Łukasz Bejger. Później w polu karnym gości drzemkę zrobił sobie Aleks Petkow i zgubił z radaru ukraińskiego zawodnika Lechii, który z łatwością wpakował futbolówkę do bramki Trójkolorowych.

Tak blisko, a jednak tak daleko.

Powracając jeszcze na chwilę do meczu pucharowego, WKS był naprawdę blisko awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zdecydowanie Śląskowi zabrakło pazerności pod bramką rywala w dogrywce oraz przysłowiowej "kropki nad i". Wojskowi atakowali, byli ciągle na połowie gości, jednak niezbyt wiele z tego wynikało. Oczywiście przemawiało to na korzyść gliwiczan, bowiem grali w "dziesiątkę" i czekali tylko na to, aż rozpocznie się konkurs jedenastek. Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska dzielnie rywalizowała z Piastem podczas serii rzutów karnych, jednak dziewiąte uderzenie okazało się przeklęte. Z jedenastu metrów piłkę nad poprzeczką przeniósł Łukasz Gerstenstein, a  tuż po jego strzale bezbłędnie uderzył Jakub Czerwiński i zapewnił swojej drużynie grę w następnej rundzie Pucharu Polski.

Historia o tym, jak być (nie) skutecznym.

Spotkanie Śląską z Lechią jest niewątpliwie historią pełną zmarnowanych okazji, niedokładnych zagrań i niefrasobliwych strat. Generalnie mecz WKS-u z gdańszczanami odzwierciedlał miejsca w tabeli zajmowane przez obydwa zespoły. Drużyna Michała Hetela w pierwszej połowie miała dwie wyśmienite szanse na to, aby objąć prowadzenie. Najpierw sytuację sam na sam zmarnował Mateusz Żukowski, a później w identycznej okoliczności stanął Sylvester Jasper, który również kapitalnie zepsuł groźną okazję pod bramką Lechii. Gospodarze na początku meczu byli solidarni względem przyjezdnych i również nie wykazywali się celnością. Kacper Sezonienko zmarnował świetną szansę, nie trafiając z około trzech metrów od bramki Rafała Leszczyńskiego. 

Gościnność Lechii zakończyła się w 41. minucie, kiedy zdobyła bramkę na 1:0. Śląsk w drugiej połowie był bezbarwny i nie zagroził w żaden poważny sposób beniaminkowi. Trener Hetel próbował przeprowadzać zmiany, jednak nie przyniosły one spodziewanego efektu, bowiem WKS nadal nie tworzył zbyt wiele pod bramką strzeżoną przez Sarnavskiego. 

Czy w żyłach jeszcze płynie krew?

Takie pytanie może zadać sobie każdy z sympatyków Trójkolorwych, bowiem WKS mimo zmiany na pozycji trenera nie wygrał ani jednego spotkania. Do tej pory pod wodzą Michała Hetela Śląsk zdobył jeden punkt oraz strzelił trzy gole. Przed wrocławianami jeszcze jeden mecz w tym roku kalendarzowym, który może spowodować, że sytuacja w tabeli się delikatnie poprawi. WKS zmierzy się z Radomiakiem i będzie to zaległe spotkanie z 3. kolejki Ekstraklasy. Wojskowi mogą powiększyć swoją liczbę punktów, jednak i tak zakończą ten rok jako najgorsza drużyna w lidze. Niewątpliwie sytuacja Śląska jest fatalna, bowiem obecnie od bezpiecznego miejsca dzieli ich osiem oczek a meczów do końca tego sezonu coraz mniej.

ZOBACZ też: Niezbyt udana runda w wykonaniu obrońcy Ślaska. Jaka będzie jego przyszłość?

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.