TAKTYCZNIE: Konsekwencja i poprawa w ofensywie (Raków 1:1 Śląsk)
13.04.2022 (17:00) | Jakub Luberdafot.: Mateusz Porzucek
Po porażce z Lechem na zawodników Śląska czekało jeszcze trudniejsze zadanie. Wyjazd do Częstochowy na mecz z Rakowem nie wiązał się z jakimiś wielkimi oczekiwaniami - przed pierwszym gwizdkiem chyba każdy wziąłby jeden punkt “w ciemno”. Dobre 90 minut w wykonaniu wrocławian i niewykorzystana stuprocentowa sytuacja w ostatniej akcji meczu wywołują jednak spore poczucie niedosytu.
W poprzednim tekście cyklu tego cyklu poruszaliśmy temat Erika Exposito, który w starciu z Lechem grał zdecydowanie za nisko względem teoretycznie podwieszonych pod nim “dziesiątek”. Z Rakowem na murawę wybiegł Fabian Piasecki, a różnice w uśrednionych pozycjach zawodników widać gołym okiem.
Po lewej stronie widzimy jak wyglądało to w meczu z Lechem, po prawej - z Rakowem. Napastnik tym razem rzeczywiście jest najbardziej wysuniętym punktem zespołu. Warto zwrócić uwagę również na to, że Śląsk, mimo znacznie bardziej ofensywnego usposobienia niż w starciu z Kolejorzem, na boisku ustawiał się głębiej. W Częstochowie zobaczyliśmy również spójną formację, w której wyraźnie wyodrębniona jest linia obrony, pomocy, a także ofensywne trio. Interesująca wydaje się też kwestia wahadłowych - w kolejnym już spotkaniu Victor Garcia ustawia się wyżej niż Patryk Janasik.
WZMOCNIĆ PRAWĄ FLANKĘ
Przypadek Garcii i Janasika obrazuje większy problem, z jakim zmierzyć się musi trener Piotr Tworek. W meczu z Rakowem średnia pozycja wahadłowych przełożyła się również poziom zagrożenia po akcjach przeprowadzanych poszczególnymi stronami. Po atakach z lewej flanki Śląsk wykreował xG na poziomie 0,57, po atakach z prawej - zaledwie 0,07. Co ciekawe, jeśli cofniemy się do starcia z Lechem, to okaże się, że tam ta proporcja nie jest wcale aż tak zachwiana. Wręcz przeciwnie, przemawia na korzyść Janasika.
Skoro to nie wahadłowi i ich wyższe lub niższe ustawienie stanowią problem, to powodu trzeba szukać nieco wyżej. Odpowiedź ukryta jest w grze “dziesiątek”. Garcia na lewej flance do dyspozycji miał bardzo solidnego z Rakowem Caye Quintanę, a Janasik na swojej części boiska musiał współpracować z niewidocznym i przeciętnym tego dnia Jastrzembskim. Wrocławianie w Częstochowie tworzyli niemal zerowe zagrożenie po atakach prawą stroną, bo zawiodła współpraca między wahadłowym a “dziesiątką”.
ZŁE WEJŚCIE W DRUGĄ POŁOWĘ
Śląsk w starciu z Rakowem długimi momentami kontrolował sytuację boiskową, przynajmniej na tyle, żeby skutecznie odpierać ataki rywali. Patrząc na statystyki, dostrzeżemy jednak ogromny “zjazd” przez pierwszy kwadrans drugiej odsłony meczu. W okresie od 46 do 60 minuty spotkania wrocławianie zagrali wręcz spektakularnie kiepsko, o czym świadczą poniższe liczby:
- posiadanie piłki - 25%
- skuteczność podań - 56%,
- wygrane pojedynki - 29%
- ataki na minutę - 0,07
Tak słaba dyspozycja po zmianie stron poskutkowała szybką zmianą Jastrzembskiego, w którego miejsce pojawił się Robert Pich. Najgorszy w tym wszystkim jest jednak fakt, że mimo słabego okresu, Śląsk przetrwał napór Rakowa, a gdy gra wrocławian wróciła już do normy, to Raków strzelił gola. Gola, którego zapisać możemy na konto Michała Szromnika - uderzenie z dystansu Patryka Kuna nie było zbyt mocne. Owszem, nie można zawodnikowi Rakowa odmówić precyzji, lecz mimo wszystko od bramkarza WKS-u musimy oczekiwać, że takie strzały nie będą sprawiać mu większych problemów. W ramach ciekawostki - xG przy uderzeniu Kuna wynosiło 0,08.
NIE LAGĄ, A SPOSOBEM
Inną wartą uwagi sprawą, jest sposób gry Śląska. Pod wodzą trenera Tworka wrocławianie zaczęli grać bardziej bezpośrednio, co przekłada się również na statystyki podań. Szczególnie widać to, gdy popatrzymy na podania progresywne - w meczu z Rakowem zawodnicy WKS-u wykonali ich 77. Sama liczba nie świadczy jednak o niczym konkretnym, częstochowianie dla porównania podjęli się 82 takich prób. Analizowanie tej statystyki ma sens dopiero, gdy odniesiemy ją do łącznej liczby podań. Tych Śląsk wykonał 312, Raków - 414. Szybka matematyka i wychodzi nam, że w przypadku wrocławian podań progresywnych było ok. 25%, podczas gdy częstochowianie takich zagrań w odniesieniu do ogólnej liczby podań mieli 19%.
Nieco gorzej prezentuje się tutaj współczynnik długich podań. Śląsk dosyć często grał przysłowiową “lagą” - aż 18% prób zagrania do drugiego zawodnika kończyło się właśnie długim podaniem. Istotnym wnioskiem do wyciągnięcia na przyszłe spotkania jest jednak to, że w takiej grze wrocławianie wcale nie czują się dobrze. Swój najlepszy okres w meczu Śląsk miał w ostatnim kwadransie 1. połowy. Wtedy współczynnik długich podań spadł do zaledwie 8%, celność podań wzrosła do 88%, posiadanie piłki wynosiło 56%, a dobra gra przełożyła się na objęcie prowadzenia.
ROZWÓJ I KONTYNUACJA
Jest jedna rzecz, za którą po pierwszych tygodniach pracy trenera Tworka należy pochwalić. Po przyjściu do Śląska zapowiedział, że drużyna musi poprawić się w defensywie, a zawodnicy mają walczyć, jakby jutro miało nie być i póki co z tego się wywiązuje. Po starciu z Lechem powiedział natomiast, że jego zespół będzie pracował również nad tym, aby dołożyć dużo więcej z przodu. Minął tydzień czasu i efekty pracy widzieliśmy w starciu z bardzo mocnym rywalem. Nowy szkoleniowiec Śląska, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie opowiada o wielkich rzeczach. Na pytania często odpowiada lakonicznie, zwięźle, choć nie można odmówić mu jednocześnie otwartości. Bardzo cieszyć może za to konsekwencja, a także fakt, że za słowami na konferencjach idzie ciężka praca na treningach. Do zrobienia we Wrocławiu jest jeszcze wiele, lecz trzeba powiedzieć, że do tej pory trener Tworek ze swoich zadań wywiązuje się dobrze.