REZERWY: Trzymają w napięciu do samego końca

22.09.2022 (06:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2022/9/berg_632ada8633e8f.jpg

fot.: Rafał Sawicki

W niedzielne popołudnie Śląsk II Wrocław mierzył się na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn w ramach 11. kolejki II ligi. Trójkolorowi przegrali 0:1 po golu w doliczonym czasie gry. To nie pierwszy taki przypadek w tym sezonie, kiedy to bramka w meczach z udziałem Śląska II pada pod koniec meczu. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu.



 

Po 11 kolejkach Śląsk II zajmuje 12. miejsce w tabeli II ligi z przewagą trzech oczek nad strefą spadkową. Wliczając mecze ligowe i jeden w Pucharze Polski, wrocławianie w pięciu spotkaniach strzelili lub stracili gola tuż przed ostatnim gwizdkiem (90 minuta/doliczony czas gry). W dwóch przypadkach, gol nie miał większego wpływu na końcowy rezultat, ale gdyby nie bramki w trzech kolejnych meczach, WKS znajdowałby się na 15. miejscu, czyli tym zagrożonym spadkiem z ligi.

NA RATUNEK BERGIER 

W dwóch spotkaniach rezerw Śląska w tym sezonie II ligi, punkty dla drużyny Krzysztofa Wołczka ratował 22-letni napastnik Sebastian Bergier. Mowa tu o domowych meczach z Polonią Warszawa oraz Pogonią Siedlce, czyli zespołami z Mazowsza, które najwidoczniej Bergier polubił. 

Na początku sierpnia do Wrocławia przyjechał beniaminek II ligi Polonia Warszawa. Zespół prowadzony przez Rafała Smalca tydzień wcześniej wyszarpał remis ze Stomilem Olsztyn, bowiem Czarne Koszule bramkę na 1:1 zdobyły dopiero w doliczonym czasie gry. Mecz rozgrywany w niedzielne popołudnie w stolicy Dolnego Śląska nie należał do najciekawszych. Brakowało akcji bramkowych, walka toczyła się głównie w środku pola. Aż do 83. minuty, kiedy to fantastycznym strzałem popisał się zawodnik gości Michał Fidziukiewicz, wyprowadzając Polonię na prowadzenie. I wszystko wskazywało na to, że spotkanie zakończy się wynikiem 0:1, aż do ostatniej akcji meczu. Wówczas ogromny błąd popełnił bramkarz Czarnych Koszul, który wyrzucił piłkę przed siebie nie patrząc, czy nie znajduje się za nim zawodnik przeciwnej drużyny. A za jego plecami stał nie kto inny, jak Sebastian Bergier, dopadając do piłki jak rasowy napastnik i strzelając do pustej bramki, dzięki czemu Śląsk II uratował remis w ostatnich sekundach meczu. 

22-latek schodził z boiska w jeszcze lepszych nastrojach po meczu z Pogonią Siedlce. Spotkanie może nie stało na wysokim poziomie, chociaż to Śląsk przeważał i szukał pierwszej bramki. Od pierwszej minuty najbardziej aktywnym zawodnikiem po stronie gospodarzy był właśnie Bergier. W pierwszej połowie stworzył dwie groźne akcje w polu karnym przeciwnika, ale ostatecznie piłka nie znalazła drogi do bramki Pogoni. W drugiej połowie do groźniejszych sytuacji zaczęli dochodzić goście, ale najważniejsza akcja rozstrzygająca spotkanie miała miejsce na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry. Wówczas w pole karne z piłką wpadł Sebastian Bergier. Napastnik WKS-u został sfaulowany przez rywala, a sędzia wskazał na wapno! Poszkodowany ustawił piłkę na jedenastym metrze i pewnie pokonał golkipera. Śląsk II Wrocław wygrał mecz z Pogonią Siedlce 1:0 i po raz pierwszy w tym sezonie wygrał domowy mecz przy Oporowskiej

SZCZĘŚCIE, KTÓRE PRZEBYŁO DŁUGĄ DROGĘ 

Po wyszarpanym zwycięstwie z Pogonią Siedlce, podopieczni Krzysztofa Wołczka udali się na daleki wyjazd do Olsztyna. Spotkanie jednak nie stało na wysokim poziomie. W pierwszej połowie żadna z drużyn nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika. Był to naprawdę nudny i ciężki mecz do oglądania, chyba tylko dla koneserów polskiego futbolu. Po przerwie było już nieco lepiej. Pierwszy celny strzał oglądaliśmy dopiero w 66. minucie gry i warto podkreślić, że był to jedyny celny strzał wrocławian w tym spotkaniu. Po około 70 minutach gry wyższy bieg wrzucili gospodarze, po których widać było determinację do zdobycia gola (odwrotnie niż u gości z Wrocławia). Raz piłka zatrzymała się na poprzeczce, a następnie po faulu blisko pola karnego, z rzutu wolnego uderzał piłkarz Stomilu, ale wprost w dobrze ustawionego Józefa Burtę. I to, co udało się Śląskowi osiągnąć tydzień wcześniej u siebie, zdarzyło się i w Olsztynie, ale niestety w drugą stronę. W doliczonym czasie gry po wrzutce z rzutu rożnego piłkę do siatki strzałem głową skierował Tecław. Szczęście, które dopisało wrocławianom przy okazji meczu z Polonią Siedlce, w niedzielne popołudnie dotarło na Warmię, przemierzając ponad 500 km. 

STEMPEL PRZY ZWYCIĘSTWIE 

Bramki strzelone tuż przed końcowym gwizdkiem na wagę punktów są chyba tymi najbardziej emocjonującymi. Zdarzają się jednak też i te trafienia, które jak stempel przyklepują zwycięstwo i udowadniają dobrą grę zespołu. I tak też było w dwóch meczach z udziałem wrocławian, ale tylko w jednym przypadku WKS cieszył się z trzech punktów. 

Cofnijmy się najpierw do końcówki lipca. Początek rozgrywek Pucharu Polski w sezonie 2022/23 i mecz rundy wstępnej pomiędzy ligowymi sąsiadami, Motorem Lublin a Śląskiem II Wrocław. Faworytem niewątpliwie byli gospodarze, ale to rezerwy Śląska dwukrotnie w tym spotkaniu wychodziły na prowadzenie, ale pomimo tego, do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 2:2. Druga połowa to już dominacja Motorowców, przy których wrocławska defensywa popełniała dziecinne błędy, a najlepszym tego przykładem jest bramka na 4:2 strzelona w 90+2. minucie przez Michała Króla. Piłkę na skraju pola karnego w dziecinny sposób stracił Patryk Caliński, przejął ją Wójcik i podał do niepilnowanego 22-letniego obrońcy. Lublinianie tym samym przypieczętowali zwycięstwo i awans do 1/32 finału Pucharu Polski. 

Miesiąc później, Śląsk II szukał drugiego ligowego zwycięstwa w sezonie. Naprzeciw wrocławian stanął lokalny rywal Górnik Polkowice. Wojskowi kilka tygodni wcześniej odnieśli pierwszą wygraną pokonując inny zespół z Dolnego Śląska, Zagłębie II Lubin (4:3), więc nadarzyła się okazja na utrzymanie zwycięskiej formy w wyjazdowych meczach w województwie dolnośląskim. Zaczęło się zgodnie z planem, bowiem już w 2. minucie do siatki trafił Muszyński. Tuż po pierwszym kwadransie gry wyrównali gospodarze, ale w 35. minucie na boisku pojawił się joker w postaci Przemysława Bargiela. Były zawodnik Ruchu Chorzów w 49. minucie po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców, wyprowadzając tym samym Śląsk II Wrocław na prowadzenie, a w doliczonym czasie gry skutecznie wykończył kontrę zespołu, wbijając gwóźdź do trumny Górnika Polkowice. 

Jak widać, mecze drugiej drużyny Śląska w tym sezonie to gwarant emocji do końcowego gwiazdka sędziego. W ligowych potyczkach wrocławianie skutecznie wykorzystali dwa błędy rywala w końcówce spotkania, pozwalające na zdobycie w sumie czterech punktów w dwóch meczach. Teraz przed Wojskowymi wyjazd do Jastrzębia na mecz z miejscowym GKS-em (sobota, 24 września, godzina 15:00).

ZOBACZ też: Powrót Konczkowskiego na stare śmieci