Śląsk liderem. Co stoi za przemianą drużyny Jacka Magiery?
18.09.2023 (16:00) | Marcin Sapuńfot.: Paweł Kot
W piątkowy wieczór Śląsk Wrocław wygrał na wyjeździe z Puszczą Niepołomice 3:1. Trójkolorowi zgarnęli trzy punkty, chociaż dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry jeszcze nic na to nie wskazywało. Ekipa Jacka Magiery jest niepokonana od pięciu spotkań i zajmuje pierwsze miejsce w ligowej tabeli. Nie kto, a co stoi za ostatnimi wynikami WKS-u?
Jeszcze w maju piłkarze Śląska mogli wznosić ręce do góry w geście umiarkowanej radości po utrzymaniu się w ekstraklasie, a cztery miesiące później zielono-biało-czerwoni są liderem ekstraklasy (chociaż kilka drużyn ma jeszcze zaległe spotkania). Mało tego, wrocławianie wygrali pięć ostatnich spotkań, a w sobotę powalczą o szóste zwycięstwo i wyrównanie rekordu z przełomu sezonów 2018/19 i 2019/20, kiedy to drużyna prowadzona przez Vitezslava Lavickę wygrała sześć kolejnych meczów. Co stoi za przemianą zespołu, dowodzonego przez Jacka Magierę?
ODROBIONA LEKCJA TRENERA MAGIERY
Tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu zastanawialiśmy się, co włodarze klubu zrobią z posadą trenera Śląska. W naszym tekście z czerwca, większość argumentów optowała za przedłużeniem kontraktu z Jackiem Magierą i tak też się stało. Nowa umowa 46-latka z wrocławskim klubem obowiązuje teraz do czerwca 2025 roku. Były selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski otrzymał kolejną szansę i opierając się na dzisiejszych wynikach, można pokusić się o tezę, że doświadczony szkoleniowiec dokładnie odrobił lekcje ze swojej pierwszej kadencji. Przede wszystkim dobiera taktykę i skład pod przeciwnika, a nie tylko pod swój zespół. Kiedy trzeba zagrać bardziej defensywnie, wprowadza trzeciego stopera (jak w drugiej połowie z Lechem, czy Widzewem), a jeśli rywal stwarza największe zagrożenie po stałych fragmentach gry (Puszcza), podwyższa obronę, stawiając na Petkova i Paluszka, którzy mierzą kolejko 193 i 194 cm. Oczywiście jak każdy trener, Magiera próbuję eksperymentów, jak chociażby dawno niewidzianą grą na dwóch napastników. W piątek w wyjściowym składzie Śląska zobaczyliśmy Erika Exposito i Kennetha Zohore.
Inną kwestią, która rzuca się w oczy przy trenerze Śląska, jest jego skuteczna reakcja na boiskowe wydarzenia. W pierwszym meczu tego sezonu z Koroną Kielce dużo narzekaliśmy na brak polotu w grze zmienników, ale w ostatnich meczach możemy tylko przyklaskiwać Jackowi Magierze. Z pięciu ostatnich spotkaniach, aż w czterech piłkarze wchodzący z ławki wpisali się na listę strzelców (Szwedzik, Paluszek, Samiec-Talar oraz Ince). To nie wszystko, bowiem wrocławianie 73% bramek z obecnego sezonu zdobyli w drugiej połowie (11/15). To najlepszy wynik w ekstraklasie, który tylko utwierdza w przekonaniu, że trener Śląska dobrze wie, co zrobić, jakich dokonać zmian, by zespół stwarzał więcej dogodnych sytuacji i był groźniejszy na połowie przeciwnika.
ODBUDOWA FIZYCZNA I MENTALNA
Jacek Magiera przychodząc do Śląska pod koniec kwietnia nie chciał wypowiadać się na temat przygotowania fizycznego swoich podopiecznych, lecz widząc piłkarzy za kadencji Ivana Djurdjevicia, widać było, że nie jest ono na topowym poziomie, tym bardziej, że pierwsze takie przesłanki docierały do dziennikarzy po zimowym obozie przygotowawczym w Turcji. Jednym z pierwszych kroków, które podjął obecny trener WKS-u była rozmowa z Erikiem Exposito, by poprawił swoją kondycję i dopiero później wrócił do treningów z całym zespołem. Podobnie z innym napastnikiem Wojskowych, Kennethem Zohore. W zeszłym tygodniu dyrektor sportowy klubu David Balda zdradził, że Duńczyk przychodząc do Śląska, ważył 104 kg. Schudł co najmniej cztery kilogramy i pod kątem fizycznym wygląda już zupełnie lepiej.
Działania podejmowane przez Magierę są takie, jakich byśmy oczekiwali od profesjonalistów, ale nie zawsze tak oczywiste jak dla innych trenerów. Dlatego też przez dłuższy czas w kadrze zielono-biało-czerwonych nie widzieliśmy Buraka Ince, wcześniej wspomnianego Zohore, czy Camerona Borthwick-Jacksona. 46-latek chce mieć do dyspozycji graczy, którzy mają być gotowi na 100%. Póki co, statystyki biegowe wyglądają trochę lepiej niż jeszcze w zeszłym sezonie (około cztery kilometry więcej przebiegniętych na mecz i zbliżona liczba sprintów w ciągu 90 minut). Ważne o tym pamiętać, bo wciąż z tyłu głowy mamy niewytłumaczalne statystyki z jesiennego meczu sezonu 2022/23 z Rakowem, gdzie częstochowianie kilka dni po grze ze Slavią Praga (120 minut), prezentowali się o wiele lepiej pod kątem wytrzymałości.
Bardzo ważnym aspektem jest też odbudowa mentalna. Jeśli cofniemy się o dwanaście miesięcy, przed oczami ukaże się nam obraz serbskiego szkoleniowca, tłumaczącego się z porażki i mówiącego, że w głowach piłkarzy wciąż siedzi poprzedni sezon, w którym wrocławianie zapewnili sobie utrzymanie dopiero w 33. kolejce. Nad piłkarzami Śląska w kolejnych miesiącach ciążyła ogromna presja, tym bardziej, kiedy Trójkolorowi znaleźli się w strefie spadkowej. Powrót Magiery na Oporowską miał zmienić postawę i zachowanie wszystkich zawodników, a sam trener po przegranej z Radomiakiem (0:1) poświęcił temu problemowi kilka minut.
- Na pewno ta mentalność nie wygląda najlepiej. Mental nie jest na wysokim poziomie. Musimy być razem. Gramy dalej. Nikt nie wierzy w ten zespół. Nikt nie wierzy w tych zawodników. Taka jest moja narracja. Chcę na treningu widzieć tylko tych piłkarzy, którzy wierzą w naszą drużynę
- powiedział szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej.
W ostatnich czterech meczach Wojskowi zdobyli siedem punktów i zdołali utrzymać się w ekstraklasie. To cenne doświadczenie na pewno zbliżyło do siebie zawodników, którzy pokazali jakość i determinację w ostatnich spotkaniach, dzięki czemu WKS wciąż występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zadaniem trenera Magiery było utrzymać tę postawę w drużynie, a dobrze wiemy, że nic tak nie buduje i nie nakręca piłkarzy jak zwycięstwa. Wrocławianie zyskali pewność siebie, a to pierwszy klucz do sukcesu. Najważniejsze, by teraz zawodnicy podchodzili do każdego spotkania z chłodną głową, a duża w tym rola samego szkoleniowca, by tonował nastroje, bo Śląsk wciąż walczy o spokojne utrzymanie, chociaż dobrze wiemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia (podobnie jak w sezonie 2019/20).
WALKA DO KOŃCA
Jeszcze w poprzednim sezonie Śląsk utożsamiany był z drużyną tracącą dużo bramek w końcówkach spotkań. Faktycznie tak było, bo Wojskowi stracili aż dwanaście goli w ostatnim kwadransie i doliczonym czasie gry (czwarty najgorszy wynik w lidze). Styl, w którym Trójkolorowi gubili punkty, dawał dużo do życzenia ale teraz zamiast ganić, możemy chwalić. Śląsk to obecnie najlepszy zespół w ekstraklasie w statystyce zdobytych bramek po 75. minucie (osiem trafień). Co więcej, wrocławianie są doskonale powtarzalni, bo taki wyczyn, o którym piszemy wyżej, ma miejsce od połowy sierpnia i podopieczni Jacka Magiery trafiają do siatki rywali w ostatnim kwadransie niezmiennie od sześciu spotkań. Jeśli mówimy o walce do końcowego gwizdka arbitra, najlepszym zwieńczeniem tej determinacji jest piątkowy mecz z Puszczą Niepołomice. Śląsk przegrywał z beniaminkiem 0:1 do 80. minuty, ale zabójcza końcówka w wykonaniu gości przyniosła trzy bramki i trzy punkty. W ostatnich dwunastu miesiącach, wrocławianom tylko trzy razy udało się odwrócić losy meczu, z czego dwa razy miało to miejsce za kadencji Jacka Magiery (spotkanie z Wisłą Płock i Puszczą Niepołomice, za trenera Djurdjevicia - mecz z Lechią Gdańsk).
WALECZNI WROCŁAWSCY ŻOŁNIERZE
Obecnych wyników WKS-u nie byłoby bez liderów zespołu, czyli przede wszystkim Erika Exposito i Aleksa Petkova, ale tym razem chcielibyśmy się skupić nie na indywidualnościach, a kolektywie. Wrocławianie w letnim okienku transferowym stracili swojego najlepszego piłkarza, Johna Yeboaha, ale brak skrzydłowego nie musiał sprawić, że Śląsk stanie się nijakim klubem. Jeszcze po pierwszych trzech meczach można było mieć pewne wątpliwości, ale ostatnio obraz postrzegania dwukrotnych mistrzów Polski zmienił się o 180 stopni. Oczywiście duża w tym zasługa kapitana, który działa nie tylko w ofensywie, ale kiedy potrzeba, cofa się i pomaga drużynie na przykład w odzyskaniu piłki. U podopiecznych trenera Magiery widać większe zaangażowanie, wzmożoną walkę o piłkę, ale przede wszystkim zgranie zawodników, co m.in. w defensywie jest kluczowe, by nie tracić goli, a od pięciu spotkań Rafał Leszczyński wyjmował piłkę z siatki tylko po skutecznie wykonanej jedenastce rywala.
Na murawie lepiej niż w zeszłym sezonie wyglądają chociażby Rzuchowski, czy Samiec-Talar, chociaż tu trzeba zaznaczyć wprost, że zdarzają się jeszcze niezbyt udane występy, jak skrzydłowego w ostatni piątek. Widać jednak pewną poprawę i na pewno nie jest tak, że ani jeden ani drugi nic nie wnieśli do gry Śląska od początku sezonu. Nawet wchodzący na ostatnie minuty Yehor Matsenko, nie odstawał nogi w trzech meczach, w których wystąpił, a każda jego interwencja była nagradzana brawami przez fanów WKS-u.
ZASŁUŻONA RADOŚĆ W SZATNI
Dla kibica Śląska równie przyjemnym widokiem, co trzy punkty na koncie drużyny jest radość w szatni po końcowym gwizdku. W ostatnim sezonie nie było dane oglądać zbyt często takich widoków, bowiem jak krążyły plotki, trener Ivan Djurdjević zabronił swoim piłkarzom cieszyć po zwycięstwach tak jak przyzwyczaili nas zawodnicy w ostatnich latach. To by wyjaśniało, dlaczego za kadencji Serba nie można było znaleźć żadnych filmików, pokazujących reakcję wrocławian po zdobyciu kompletu oczek w danym spotkaniu. Co innego teraz, gdy szkoleniowcem jest Jacek Magiera. Widok śpiewających piłkarzy, członków sztabu, cieszy oko, a dodatkowo dzięki materiałom w mediach społecznościowych, dowiedzieliśmy się, że trener bramkarzy Maciej Sikorski śmiało mógłby prowadzić doping na meczach Śląska.
Okazja do kolejnych przyjemnych widoków już w sobotę 23 września. To wtedy Śląsk podejmie Piasta Gliwice. Początek meczu o 15:00.