Wychowanek Śląska Wrocław błyszczy na zapleczu Ekstraklasy

03.04.2024 (16:30) | Adam Mokrzycki
uploads/images/2023/1/bejger_63d6a000278dd.jpg

fot.: Paweł Kot

Sebastian Bergier to idealny przykład piłkarza Śląska Wrocław, który, będąc za dobrym na rezerwy, nie przebił się do pierwszej drużyny. Doprowadziło to do tego, że wychowanek Śląska był częścią transakcji pomiędzy wrocławskim klubem a GKS-em Katowice, w której oba zespoły wymieniły się napastnikami. Do Wrocławia zawitał Patryk Szwedzik, a do Katowic przybył właśnie Bergier, dla którego ten ruch był strzałem w dziesiątkę.



 

Kariera Sebastiana Bergiera w Śląsku Wrocław nie potoczyła się, jak oczekiwano. W 24-latku pokładano duże nadzieje po jego osiągnięciach w piłce juniorskiej, których ostatecznie we Wrocławiu nie spełnił. W stolicy Dolnego Śląska wielkiej kariery nie zrobił, ale obecnie przeżywa renesans swojej formy w GKS-ie Katowice i niewykluczone, że to właśnie w barwach tego klubu za rok zmierzy się z WKS-em w rozgrywkach Ekstraklasy.

PEŁNOPRAWNY WYCHOWANEK ŚLĄSKA WROCŁAW

Bergier może nazywać się wychowankiem Śląska przez duże „W”, ponieważ przygodę w zielono-biało-czerwonych barwach rozpoczął w wieku czterech lat. Jego pierwszy trener Stanisław Miśków bał się, że zaledwie czteroletni Bergier będzie odstawać od kolegów starszych o dwa lata, jednak ten rozwiał jego wątpliwości. Były snajper wrocławskiego klubu opowiadał o początkach swojej przygody z piłką nożną w wywiadzie, który przeprowadził z nim Krzysztof Banasik. Pełny zapis rozmowy możecie przeczytać TUTAJ.

Obecny zawodnik GKS-u Katowice nie od razu występował jako napastnik. Na tę pozycję przesunął go dopiero Dariusz Sztylka. Wcześniej występował jako środkowy obrońca, defensywny pomocnik, ofensywny pomocnik, skrzydłowy i dopiero jako ten najbardziej wysunięty. Można powiedzieć, że z upływem lat piął się coraz wyżej na placu gry. Również o tym opowiadał piłkarz Banasikowi. 

Decyzja o przebranżowieniu go na napastnika okazała się świetnym pomysłem, ponieważ ten strzelał jak na zawołanie. W Śląsku dwukrotnie został królem strzelców grupy zachodniej Centralnej Ligi Juniorów. W sezonach 2016/17 i 2017/18 zdobył odpowiednio 18 i 21 bramek. Łącznie w rozgrywkach CLJ rozegrał 63 spotkania, w których strzelił 43 gole i zaliczył dwie asysty. Tak owocny bilans sprawił, że ówczesny trener Wojskowych Jan Urban dał szansę atakującemu w pierwszej drużynie pod koniec 2017 roku.

NIESPEŁNIONE OCZEKIWANIA

Bergier pierwsze mecze w koszulce wrocławskiej ekipy w Ekstraklasie zaliczył jeszcze przed ukończeniem pełnoletności. Zadebiutował późną jesienią w sezonie 2017/18 w Gdańsku przeciwko tamtejszej Lechii. Na boisku zameldował się dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowy, spędzając na nim zaledwie minutę. Niecałe dwa tygodnie później zagrał przeciwko Bruk-Betowi Termalica w Niecieczy. Wychowanek WKS-u spędził na placu gry tylko trzy minuty. Zdążył zapisać się w notesie arbitra, ponieważ obejrzał żółtą kartkę. Można powiedzieć, że pierwsze koty za płoty były za nim.

Wiosną, po zimowym okresie przygotowawczym, zaczęto stawiać na niego częściej. Już w drugim meczu rundy wiosennej przeciwko Legii Warszawa na Łazienkowskiej zadebiutował w wyjściowej jedenastce. To właśnie wtedy zaliczył pierwszą i jedyną liczbę dla Śląska w Ekstraklasie. Dostarczył ostatnie podanie do Roberta Picha. Pomimo wysokiej porażki 1:4, Bergier zaprezentował się z dobrej strony i wydawało się, że przy Oporowskiej wyrasta napastnik, który da dużo pociechy kibicom WKS-u. Rzeczywistość okazała się jednak inna. W pierwszym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce wystąpił łącznie dziewięć razy, siedmiokrotnie podnosząc się z ławki rezerwowych.

W kolejnej kampanii władze klubu ze stolicy Dolnego Śląska postanowiły go dwukrotnie wypożyczyć na okres sześciu miesięcy. Najpierw powędrował do Stali Mielec, a później do Wigier Suwałki. Łącznie w wówczas pierwszoligowych drużynach wystąpił 19 razy, nie dokładając żadnej bramki i asysty. Głównie był rezerwowym, ponieważ na placu gry spędził tylko 676 minut, co daje siedem spotkań w pełnym wymiarze czasowym.

KRÓL REZERW

Po nieudanych wypożyczeniach wrócił do Wrocławia, gdzie głównie występował w rezerwach, okazjonalnie pojawiając się w pierwszym zespole. To właśnie na trzecioligowych i drugoligowych boiskach prezentował się najlepiej. Łącznie w drugim zespole WKS-u zagrał w 86 spotkaniach, w których 46-krotnie wpisał się na listę strzelców, dokładając 10 asyst. Liczby robią wrażenie, ale tej regularności nie potrafił przenieść do „jedynki”. W rozmowie z Banasikiem mówił, że główną tego przyczyną była znikoma liczba szans, które otrzymywał od szkoleniowców pierwszej ekipy Wojskowych. I faktycznie, coś może w tym być, ponieważ 24-latek w trakcie swojej kariery w Śląsku we wszystkich rozgrywkach meldował się na boisku 35-krotnie, ale po przeliczeniu na minuty, wychodzi, że łącznie na murawie spędził niecałe dziewięć godzin. To zaledwie sześć niepełnych spotkań. W tym czasie strzelił jednego gola w pucharowym meczu przeciwko Ruchowi Wysokie Mazowieckie i zaliczył jedną asystę na Łazienkowskiej przeciwko Legii. Dysproporcja pomiędzy dorobkiem w pierwszym a drugim zespole jest ogromna.

NOWE ROZDANIE

Początek rundy wiosennej poprzedniego sezonu był przełomowy i kluczowy w karierze bohatera tekstu. Bergier w poprzedniej kampanii znów występował głównie w II lidze, otrzymując „ogony” w Ekstraklasie. W lutym 2023 roku władze Śląska postanowiły dokonać transakcji z GKS-em Katowice, w której wymienią się napastnikami. Do Wrocławia przyszedł Patryk Szwedzik, a do stolicy województwa śląskiego odszedł Sebastian Bergier.

– Myślę, że dla mnie, indywidualnie, ten ruch jest na plus. Złapałem granie. Co tydzień występuję w pierwszym składzie i to tak naprawdę od deski do deski, czyli od pierwszej do 90 minuty. Jest to coś, czego potrzebowałem. Wcześniej w Śląsku grałem tak tylko w rezerwach. Wiadomo, że w pierwszej drużynie wchodziłem tylko na końcówki i to raz na jakiś czas. Myślę, że ta przeprowadzka i zmiana klimatu na pewno mi pomogła. Szkoda tylko, że tak późno. Mogłem zdecydować się na ten krok szybciej. Jestem naprawdę mega zadowolony z tego ruchu. Do Katowic przyszedłem po przerwie zimowej, gdzie drużyna była na ósmym miejscu i do baraży traciła tylko jeden punkt. Przez pierwsze osiem kolejek czekałem na swoją szansę. Wchodziłem na końcówki. Myślę, że byłem cierpliwy. Jak już dostałem szansę, to jej nie zmarnowałem. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie do końca tego sezonu i uda nam się powalczyć o coś więcej niż tylko bycie typowym średniakiem tej ligi. Chcemy być jak najwyżej i powalczyć o coś więcej 

– tak ten ruch ocenił były napastnik Śląska Wrocław.

Dla wychowanka Śląska ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. W samej rundzie wiosennej w barwach katowickiego klubu spędził na murawie więcej czasu niż w ekstraklasowej drużynie WKS-u. W trakcie 15 spotkań dołożył sporo liczb, ponieważ sześć razy wpisał się na listę strzelców i czterokrotnie obsłużył swoich partnerów ostatnim podaniem.

– Na pewno był pewien stres i lekka niepewność. Do tej pory cały czas byłem u siebie we Wrocławiu. To była moja pierwsza przeprowadzka na stałe. Wcześniej wiedziałem, że będę tylko na chwilę w Mielcu i Suwałkach. Też wtedy głowa mi nie pomogła. Za bardzo się grzałem i za bardzo byłem napalony na pierwszy skład. Denerwowałem się jak nie grałem i miało to różne skutki. W aklimatyzacji w Katowicach pomogła mi też szatnia. Mieszkam w spokojnym rejonie niedaleko stadionu. Myślę, że lepiej nie mogłem sobie tego wymarzyć

– opowiadał nam Bergier o procesie aklimatyzacji w GKS-ie Katowice.

KOLEJNA KORONA KRÓLA STRZELCÓW?

Trwające rozgrywki 2023/24 są jeszcze bardziej owocne dla GieKSiarzy i samego Bergiera. Klub ze stolicy województwa śląskiego zajmuje trzecią lokatę w I lidze, a piłkarz urodzony we Wrocławiu ma na swoim koncie 24 mecze na 25 możliwych (pauzował tylko za żółte kartki) i 11 trafień oraz cztery asysty. Tym samym do lidera klasyfikacji strzelców, napastnika Wisły Płock Łukasza Sekulskiego, traci tylko cztery bramki. Snajper katowiczan może powalczyć o kolejną już w swojej karierze koronę króla strzelców.

– Drużyna też mi w tym pomaga. W poprzednim sezonie czekałem na swoją szansę. Myślę, że mój dorobek z poprzedniego sezonu był niezłym wynikiem. W obecnej kampanii po pierwszej rundzie miałem tylko sześć bramek. Dla napastnika, który chce walczyć o najwyższe cele, to było tylko sześć goli. Wszystkie trafienia są zdobyte z gry. Nie podchodzę teraz do rzutów karnych, jak kiedyś miało to miejsce w rezerwach Śląska. Strzeliłem tam dużo goli, ale połowa też była z rzutów karnych. W moim pierwszym półroczu w Katowicach tylko jednego z trzech rzutów karnych zamieniłem na bramkę. Myślę, że jestem zadowolony. Staram się w każdym kolejnym spotkaniu dokładać tę cegiełkę w postaci gola. W tym roku wygląda to dobrze, ale jestem głodny, aby było tego jeszcze więcej. Chcę jak najwięcej wycisnąć z tego okresu

– opowiadał Bergier o swoich zdobyczach bramkowych.

Chciałoby się być królem strzelców. Wiadomo, że będę walczył o to miano. Muszę podchodzić do każdego kolejnego meczu spokojnie i z nastawieniem, że nic się nie stanie, jeśli teraz nie strzelę, bo w kolejnym meczu mogę zdobyć dwie lub trzy bramki i to mnie do tego celu przybliży. Najważniejsza w tym jest regularność. Szkoda, że tych karnych nie ma, bo mogłoby to mi pomóc w jeszcze lepszych osiągach wynikowych. Jak będę dalej robił swoje i pracował, tak jak pracuję, to jest szansa na powalczenie o tę koronę. Zobaczymy, jak to będzie. W piłce wszystko szybko się zmienia. Spokojnie podchodzę do każdego kolejnego spotkania

– mówił Bergier o swoich szansach na zdobycie korony króla strzelców.

POWRÓT DO EKSTRAKLASY?

GKS Katowice to bez dwóch zdań bardzo uznana marka w historii polskiej piłki nożnej. Czterokrotnie byli wicemistrzami Polski, trzykrotnie sięgali po Puchar Polski i dwukrotnie po Superpuchar Polski. Obecnie daleko im do największych sukcesów, ale małymi kroczkami starają się nawiązać do lat świetności.

W trwających rozgrywkach zajmują wysoką trzecią pozycję, która daje prawo w gry w barażach o awans do Ekstraklasy. Do drugiego miejsca, które gwarantuje bezpośredni awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, tracą sześć punktów. Do końca sezonu zostało jeszcze dziewięć kolejek, a GKS wygrał osiem z dziewięciu ostatnich meczów. Przy tak dobrej formie można powalczyć o bezpośredni i bardzo wyczekiwany awans w Katowicach po 19 latach bez Ekstraklasy.

– Myślę, że taki jest klimat Katowic. Wszystkie okoliczne miasta oprócz GieKSy były w tej Ekstraklasie w ostatnich latach. Widać duży głód piłki, który jest jeszcze nieuwolniony. Mam nadzieję, że uwolnimy to. Przed sezonem otwarcie mówiliśmy w szatni, że naszym celem są baraże. Już nie tylko bycie w środku tabeli, tylko walka o baraże. Zaczęliśmy bardzo dobrze. Potem nieszczęsna była ta seria ośmiu meczów bez zwycięstwa. Myślę, że, jak będziemy grać w taki sposób jak teraz i będziemy regularnie punktować, to na pewno w tych barażach się znajdziemy. Mamy na tyle mocny skład na tę ligę, że ten cel powinien zostać osiągnięty. Różnice punktowe są niewielkie. W tym sezonie ta I liga jest chyba jedną z najlepszych może nawet w tym wieku. Nie przypominam sobie, aby w tych rozgrywkach było tyle uznanych marek. Będziemy walczyć o baraże. Podchodzimy do każdego kolejnego spotkania, ale otwarcie mówimy, że baraże to jest nasz cel

– tak wypowiadał się bohater artykułu o ewentualnym powrocie swojej drużyny do Ekstraklasy.

EWENTUALNE BOJE PRZECIWKO ŚLĄSKOWI WROCŁAW

W przypadku powrotu GieKSy do Ekstraklasy, Bergiera czekają bardzo sentymentalne pojedynki przeciwko macierzystemu klubowi. Wychowanek Śląska Wrocław spędził w tym klubie blisko 20 lat, co jest większością jego życia. Dalej utrzymuje kontakt ze swoimi byłymi kolegami z Wrocławia i nie zapomina o zespole, w którym się wychował.

– Kibicuję Śląskowi. WKS jest klubem, w którym się wychowałem i na zawsze będzie w moim sercu. Kontakt z chłopakami mam. Ostatnio byłem na meczu w Gliwicach z Piastem. Niefortunnie Śląsk zremisował. Szkoda tych pierwszych spotkań w nowej rundzie. Myślę, że wszystko jest jeszcze możliwe. Odległości punktowe nie są duże. Śląsk musi wrócić do regularnego punktowania. Utrzymuję kontakt z większością chłopaków z poprzedniego sezonu. Najbliżej trzymam się z Piotrkiem Samcem-Talarem. Jeździmy razem na wakacje. Mam z nim najlepszy kontakt, ale z kierownikiem Szymonem, fizjoterapeutami i wszystkimi ludźmi, którzy są w Śląsku mam dalej kontakt.

– opowiadał nam 24-latek o relacjach z ludźmi ze Śląska Wrocław.

Wszystkie znaki na niebie wskazują, że w przypadku awansu GieKSiarzy do najwyżej klasy rozgrywkowej w Polsce Bergier będzie miał szansę udowodnić Śląskowi, że ten źle postąpił, dając mu tak znikomą liczbę szans zaistnienia w pierwszym zespole.

– To będzie dla mnie szczególny mecz. Zawsze dla wychowanka takie spotkania byłyby szczególne. Liczyłem na to, że trafimy na siebie w Pucharze Polski, ale niestety się nie udało. Graliśmy akurat z Górnikiem Zabrze, ale miałem kontuzję i nie wystąpiłem. Myślę, że byłby to dla mnie szczególny mecz i na pewno motywacja oraz koncentracja byłyby na jeszcze wyższym poziomie. Jeśli by się udało zdobyć bramkę, to nie zrobiłbym cieszynki. Na pewno w środku byłbym bardzo zadowolony, ale wiadomo, że z szacunku raczej bym tego nie wyraził.

– skomentował Bergier ewentualne potyczki ze Śląskiem Wrocław.

Patrząc na aktualną formę byłego już piłkarza Śląska, widać, że odnalazł swoje miejsce na Ziemi i jest to GKS Katowice, z którym przeżywa najlepszy okres w swojej karierze. Pamiętajmy, że były gracz WKS-u to wciąż młody zawodnik i być może zrobi karierę na miarę swojego dużego potencjału, ale już nie we Wrocławiu, tylko w innym klubie.

ZOBACZ też: Exposito skuteczniejszy od legend Śląska

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.