Łyszczarz czeka na szansę

21.06.2022 (12:00) | Karol Bugajski
uploads/images/2022/6/adi_62b0c95aec47e.jpg

fot.: Paweł Kot

Jak zwykle po zmianie szkoleniowca, kibice Śląska mają nadzieję na odważniejsze postawienie na Adriana Łyszczarza. 22-latek w poprzednim sezonie udowodnił, że stać go na efektywną grę w ekstraklasie, a przygotowania pod okiem Ivana Djurdjevicia mogą mu tylko posłużyć. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu.



 

O tym, że Adrian Łyszczarz zasługuje na prawdziwą szansę w pierwszym zespole Śląska Wrocław wiedzieliśmy już przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu. Urodzony w Oleśnicy pomocnik miał za sobą doskonały rok gry na drugoligowych boiskach, a jego współpraca z Sebastianem Bergierem, o mały włos nie skończyła się awansem rezerw wrocławian na zaplecze ekstraklasy. Łyszczarz w pierwszych tygodniach nowych rozgrywek częściej niż w najwyższej klasie rozgrywkowej jednak znowu występował w II lidze, a jeśli już był wpuszczany przez Jacka Magierę to maksymalnie na dziesięć minut. Przełomem miał się okazać dopiero naznaczony bramkami czas meczów z Bruk-Betem (3:4) oraz Jagiellonią (2:2) w październiku i listopadzie, z biegiem czasu okazało się jednak, że w pierwszym zespole Śląska dla Łyszczarza przypisana jest rola super, ale tylko rezerwowego.

PLAN SIĘ POSYPAŁ

Dość powiedzieć, że minione rozgrywki 23-letni pomocnik zakończył z bilansem dwudziestu ekstraklasowych meczów, ale w tym aż dziewiętnastu po wejściach z ławki. Jak pisaliśmy krótko po ostatniej kolejce, to Łyszczarz skończył granie jako najefektywniejszy zawodnik w całej ekstraklasie, nierozwiązanym pozostało jednak pytanie, jak dużo mógłby dać Śląskowi dostając poważną, długoterminową okazję do gry. Ten jedyny mecz od pierwszej minuty rozegrał w połowie grudnia przeciwko Warcie w Grodzisku Wielkopolskim (1:2), a jako że właśnie wtedy cały plan Jacka Magiery zaczynał się sypać, do konsekwentnego wprowadzania Łyszczarza nikt przy Oporowskiej nie miał już głowy. Wiosną dołożył jeszcze bramkę na wagę remisu w meczu na śniegu przeciwko Górnikowi Łęczna (1:1), a później, już pod wodzą Piotra Tworka, jego króciutkie wejścia bardziej przypominały liczenie na cud niż realną wiarę, że właśnie dzięki temu zawodnikowi może wydarzyć się coś dobrego.

WYKORZYSTAĆ TRAUMĘ

Tegoroczne lato jest dla Łyszczarza bardzo ważnym czasem, bo w obliczu wygasającego z końcem czerwca 2023 kontraktu, to już praktycznie być albo nie być w Śląsku. Początek napawa optymizmem, bo gra zespołu prowadzonego przez Ivana Djurdjevicia w sobotnim sparingu z GKS Tychy (3:1) odmieniła się między innymi dzięki wejściu 22-latka w przerwie. Łyszczarz, tak jak jeszcze niedawno w rezerwach, szukał współpracy z Piotrem Samcem-Talarem, sam dał też konkret wywalczeniem rzutu karnego, który na trzecią bramkę zamienił Erik Exposito. Djurdjević w pierwszej wypowiedzi po podpisaniu kontraktu ze Śląskiem wspominając o zawodnikach z potencjałem obok Szymona Lewkota wskazał właśnie Łyszczarza, a to w jaki sposób rozpoczyna się ich współpraca, może stanowić istotną nadzieję na ciekawy sezon. Jak zaznaczył serbski szkoleniowiec, w ich przypadku najważniejszy jest czas, a negatywne doświadczenia z poprzednich miesięcy, mogą okazać się niezwykle owocne w przyszłości. Jeżeli traumatyczna wiosna ma przynieść cokolwiek dobrego dla Śląska, mądrzejszy o ostatnie wydarzenia Łyszczarz stanowiący istotny punkt odniesienia w ofensywie, byłby bardzo interesującą rekompensatą.

ZOBACZ też: Plusy i minusy sparingu z GKS Tychy