Nieoczekiwany bohater Śląska? „Spodziewałem się swojej szansy”
25.03.2025 (19:00) | Bartosz Bryś
fot.: Paweł Kot
Piłkarze Śląska Wrocław, którzy w dwóch ostatnich meczach ligowych zdobyli cztery punkty, mogą być zadowoleni ze znaczącej poprawy własnego stylu gry. Szczególną rolę w tej kwestii niespodziewanie odegrał Jakub Jezierski. 20-latek, przestawiony na pozycję defensywnego pomocnika, z miejsca stał się bardzo ważnym ogniwem w zespole Ante Simundzy.
Śląsk Wrocław wciąż walczy o pozostanie w Ekstraklasie na kolejny sezon. W ostatnich dwóch kolejkach Trójkolorowi zdobyli cztery punkty, dzięki czemu zmniejszyli dystans do pierwszego bezpiecznego miejsca. Kibiców szczególnie może napawać optymizmem wygrany mecz ze Stalą Mielec, czyli bezpośrednim rywalem w zmaganiach o uniknięcie spadku.
W zwycięstwo nad mielczanami duży wkład włożył Jakub Jezierski, który drugi raz z rzędu wybiegł na boisko od pierwszej minuty. Młody zawodnik - podobnie jak podczas spotkania z Pogonią Szczecin, kiedy to zaliczył asystę przy trafieniu Assada Al Hamlawiego - był jednym z najlepszych graczy we wrocławskiej ekipie.
Przez chwilę mieliśmy niespodziankę we Wrocławiu! @SlaskWroclawPl prowadził z Pogonią! Znakomite podanie Jezierskiego, a potem świetne przyjęcie i wykończenie Al Hamlawiego!
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 7, 2025
Mecz trwa w CANAL+ SPORT, CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/D6jVKvYRr7
ZASKAKUJĄCE ROZWIĄZANIE
W trakcie rundy jesiennej Jakub Jezierski pełnił raczej mocno epizodyczną rolę w zespole WKS-u. Choć 20-latkowi udało się zaliczyć trafienie w starciu z Jagiellonią Białystok, to pozostałych spotkań nie mógł zaliczyć do szczególnie udanych. Większość z nich rozpoczynał na ławce rezerwowych, a po przegranym wrześniowym starciu z Motorem Lublin, decyzją Jacka Magiery, został przesunięty do ekipy rezerw. Zawodnika do pierwszej drużyny przywrócił dopiero pod koniec listopada Michał Hetel.
W nowy rok Trójkolorowi weszli z Ante Simundzą za sterami, co otworzyło przed młodym graczem nowe możliwości. Mimo że rozpoczął on rundę wiosenną jako rezerwowy, sytuację diametralnie odmieniła kontuzja Petera Pokornego pod koniec lutego. Początkowo wydawało się, że Słowaka zastąpi w ligowej rywalizacji Tudor Baluta, jednak ten w meczu z Legią otrzymał czwartą żółtą kartką, skutkującą pauzą w następnej kolejce, przez co szkoleniowiec postawił przesunąć niżej właśnie Jezierskiego, który do tej pory występował jako ofensywny pomocnik.
Ruch ten, początkowo zaskakujący, okazał się strzałem w dziesiątkę. 20-latek w imponujący sposób odnalazł się na pozycji „szóstki”, mocno przyczyniając się do ostatnich udanych występów całej drużyny. Przed meczem z Lechem Poznań postanowiliśmy porozmawiać z wychowankiem WKS-u oraz zapytać o jego odczucia związane z nową rolą na boisku.
JAKUB JEZIERSKI: „DŁUGO CZEKAŁEM NA SWOJĄ SZANSĘ”
Bartosz Bryś: W dwóch poprzednich meczach ligowych rozegrałeś komplet minut, zaliczyłeś asystę oraz zapracowałeś na liczne pochwały od kibiców. W jaki sposób ty sam ocenisz własne występy?
Jakub Jezierski: Na początku chciałbym podkreślić, że cały czas byłem gotowy do gry. Spodziewałem się, że może nadejść moment, w którym będę potrzebny drużynie i faktycznie dostałem szansę.
O tym, że zagram w wyjściowym składzie przeciwko Pogoni, dowiedziałem się sporo czasu wcześniej, dzięki czemu miałem możliwość jeszcze lepszego przygotowania się do spotkania. Rozmawiałem z trenerem i zdawałem sobie sprawę z tego, że muszę pokazać się z dobrej strony. Ostatecznie zaliczyłem asystę, a także utrzymałem wysoki poziom przeciwko Stali, co na pewno przyniosło mi sporo radości. Cieszę się, że zdobyliśmy w tych dwóch meczach cztery punkty, bo jest to bardzo ważny krok w kierunku utrzymania.
Jak wyglądały twoje przygotowania? Zagrałeś przecież na zupełnie innej pozycji niż dotychczas, ponieważ zastąpiłeś Petera Pokornego na „szóstce”.
Przede wszystkim występowałem już jako defensywny pomocnik w Centralnej Lidze Juniorów oraz w zespole rezerw, więc nie było to dla mnie całkowicie nowe wyzwanie. Wydaję mi się, że pomimo moich ofensywnych umiejętności, potrafię się odnaleźć jako „szóstka”. Przed meczem z Pogonią Szczecin odbyłem rozmowę z trenerami, którzy przekazali mi wskazówki dotyczące gry nieco niżej w środku pola. Zwrócili uwagę głównie na to, w jaki sposób odpowiednio zachowywać się w obronie, przesuwać się oraz operować piłką. Znacząco mi to pomogło i uważam, że w tych dwóch poprzednich meczach wiele rzeczy funkcjonowało z mojej strony tak, jak powinno.
Z jakich elementów swojej gry jesteś najbardziej zadowolony, a które można by jeszcze poprawić?
Na pewno jako duży plus mogę wyróżnić współpracę z Petrem Schwarzem, bo szczególnie w defensywie okazaliśmy się zgranym duetem. Dodatkowo wykreowałem kilka groźnych sytuacji, pokazując, że z pozycji „szóstki” również mogę tworzyć akcje ofensywne. Jeżeli chodzi o elementy do poprawy, to jako drużyna stawiamy sobie za cel udoskonalenie skuteczności oraz ustawiania się przy stałych fragmentach gry dla przeciwników. Osobiście chciałbym też oddawać więcej strzałów, ale jako defensywny pomocnik nie jest to takie łatwe, więc podchodzę do tego na spokojnie.
Docelowo widzisz siebie na tej pozycji, czy jednak traktujesz ją tylko jako tymczasowe zastępstwo?
Na razie o tym nie myślę. Najważniejsza jest dla mnie regularna gra. Cieszę się, że mogę zbierać minuty na boisku oraz pomagać drużynie.
Długo czekałeś na to, aby odgrywać ważniejszą rolę w zespole. Motywacji do ciężkiej pracy w kontekście kolejnych spotkań z pewnością ci nie brakuje.
Zdecydowanie. Musiałem dość długo poczekać, dlatego tym bardziej jestem zadowolony z tego, że rozegrałem dwa udane spotkania, które mogą napawać optymizmem przed kolejnymi meczami. Traktuję je jako krok do zbudowania jeszcze lepszej formy.
Może cieszyć, że wciąż dostrzegasz rezerwy pod kątem przygotowania fizycznego, choć na treningu otwartym dla kibiców wraz z Simonem Schierackiem oraz Henrikiem Udahlem wytrzymałeś najdłużej podczas beep testu.
Wydaję mi się, że jest dobrze, ale zawsze może być lepiej (śmiech). Za nami bardzo wymagający tydzień, ponieważ intensywnie pracujemy przed meczem z Lechem. Treningi biegowe, wydolnościowe, siłownia – aktywności jest naprawdę dużo. W sobotę przekonamy się, czy wykonałem kolejny progres.
Wygrana w Mielcu na pewno wzmocniła wasze morale. Poczuliście też większą pewność siebie?
Oczywiście. Tamten mecz był niezwykle ważny i dał nam więcej niż trzy punkty, ponieważ morale poszły wyraźnie w górę. Zwycięstwo smakowało tym bardziej, że naprawdę ciężko trenujemy. Musimy walczyć o utrzymanie, bo jest ono realne.
Wspomniałeś już o zbliżającym się meczu ligowym, który z perspektywy trybun obejrzy kilkanaście tysięcy kibiców. Jako zawodnicy również szczególnie nakręcacie się na ten sobotni pojedynek?
Na pewno będzie on sporym przeżyciem dla zawodników oraz całego klubowego otoczenia. Choć spotkanie z Lechem można nazwać pewnego rodzaju prestiżowym, to chcemy je potraktować jako kolejny pojedynek ligowy. Trener Simundza cały czas podkreśla, że nieważne przeciwko komu byśmy stanęli, musimy grać oraz biegać na najwyższej intensywności. W sobotę postaramy się zaliczyć bardzo dobry występ, a także zdobyć trzy punkty.