Wołczek: Cel jest jasny - chcę zadebiutować i grać w Ekstraklasie (WYWIAD)

21.04.2025 (08:00) | Marcin Sapuń
uploads/images/2025/4/alek_gleb_680406313ec7d.jpg

fot.: Gleb Soboliew

Ze Śląskiem Wrocław związany jest od piętnastu lat, ale wciąż czeka na debiut w pierwszym zespole. W najnowszym wywiadzie Aleksander Wołczek opowiedział nam m.in. o swoich początkach w futbolu, treningach u boku Ante Simundzy, czy wyczekiwanej szansie na występ w Ekstraklasie. 



 

Jak wiemy, pojechałeś z drużyną do Krakowa, ale nie znalazłeś się nawet na ławce rezerwowych. Jaka była w takim razie twoja rola? Czy może któryś z piłkarzy nie był do końca pewny występu? 

Pojechałem po prostu jako 21. zawodnik. Dowiedziałem się o tym na miejscu, ale nie próbuję tworzyć tutaj żadnych większych domysłów. Po prostu dostałem powołanie na ten mecz, byłem z drużyną, jestem zawodnikiem pierwszego zespołu i nie staram się głębiej myśleć, w jakiej roli pojechałem o Krakowa. Byłem gotowy, by znaleźć się w kadrze, tak się nie stało i szanuję decyzję trenera. 

Słyszałem, że trener Simundza dość często zabiera na wyjazdy 21 piłkarzy i właśnie między innymi dlatego, tak jak mówisz, żeby byli z drużyną. 

No tak, jeśli jesteś dwudziesty pierwszy, no to wiesz o tym, że gdzieś jesteś blisko tej dwudziestki. Dlatego myślę, że może być właśnie ta przyczyna. Tak naprawdę nie próbuję tutaj szukać czegoś głębszego, tylko skupiam się na tym, że jestem zespołem. 

Mówisz, że jesteś członkiem pierwszego zespołu, a ja chciałbym dopytać o twój obecny status. Na początku rundy zostałeś przesunięty do zespołu rezerw, teraz w ostatnim tygodniu znów trenowałeś z pierwszą drużyną. Czy to była potrzeba chwili, czy jednak będziesz teraz znów trenować z jedynką? 

Na ten moment trenuję w pierwszym zespole, ale nie chcę tutaj też mówić, że na pewno ciągle będę w pierwszym zespole. Po prostu jestem tam, gdzie sztab szkoleniowy uważa, że jest dla mnie najlepsze miejsce do rozwoju i na tym się skupiam. Jeśli moja rola w jedynce jest taka, aby walczyć o skład, to tutaj jestem. Jeśli nie, jestem w rezerwach i skupiam się na tym, żeby w obu tych drużynach dawać z siebie tyle samo. 

A jak zareagowałeś na wiadomość, że zostajesz przesunięty do drugiego zespołu? 

Wiadomo, że to nie jest proste po całym okresie przygotowawczym z pierwszym zespołem, nagle być w drugim, ale takie jest życie. Ja też nie jestem jeszcze zawodnikiem ekstraklasowym pod kątem występów, więc wszystko przyjmuje z pokorą, pracuję i czekam na swoją szansę. Jeżeli nie było dla mnie przestrzeni w pierwszym zespole, to wiedziałem, że lepiej będzie, jak na ten moment będę w drugiej drużynie pracował i czekał na swoją szansę, by zaistnieć w jedynce występami i treningami w drugim zespole. Oczywiście czułem pewien niedosyt, ale wiedziałem też, że jeśli jestem w dwójce, muszę i tak dawać z siebie wszystko, bo chciałem jak najszybciej wrócić do pierwszego zespołu. 

Czy odbyłeś jakąś rozmowę z trenerem Simundzą na ten temat? 

Nie, muszę przyznać, że nie jestem osobą, która dopytuje, dlaczego jest tak, a nie inaczej. Po prostu taka była decyzja trenera i ją przyjąłem. Nie odbywałem żadnych rozmów na ten temat. Tam, gdzie widział mnie sztab szkoleniowy, tam byłem. 

Razem z tobą do drugiej drużyny oddelegowani zostali Adam Basse i Filip Rejczyk, ale oni bardziej z powodu odrzucenia opcji wypożyczenia. Ty żadnej oferty nie otrzymałeś? 

Nie, nie szukałem na ten moment. Wiadomo, że niedawno przedłużyłem też kontrakt, więc ciężko by mi było pójść na wypożyczenie, nie wiedząc jaka będzie moja sytuacja kontraktowa. Skupiałem się nad przedłużeniem umowy i dalszej pracy. Dodatkowo nie miałem żadnych ofert i nie rozglądałem się za nimi. 

Jak scharakteryzowałbyś trenera Simundzę i jego treningi. Czy są ciężkie? 

Jest to trener nastawiony na grę w piłkę, po prostu wymaga on od każdego zawodnika, aby podejmował ryzyko, starał się i nie bał się grać tego, co on wie, że my potrafimy. Trener wymaga od nas dużej odwagi z piłką przy nodze i myślę, że widać to po wynikach i naszej grze, że budują one naszą pewność siebie. Ja też sam odczułem po treningach. że dzięki temu to wygląda coraz lepiej. Czy treningi są ciężkie? Trochę na pewno, jest intensywnie i jest po prostu ciężka praca. 

A jakbyś miał wskazać różnice pomiędzy treningami u Ante Simundzy a Jacka Magiery, to co byś powiedział? 

Nie wiem, teraz ciężko mi pomyśleć o takich znaczących różnicach. Na pewno tu i tu treningi są bardzo intensywne. Myślę, że może u trenera Simundzy jeszcze bardziej jest nastawienie, że chcemy podejmować ryzyko w grze i się go nie boimy. Trenera Simundzę wyróżnia też to, że wymaga on gry takiej, jaką on chce i każdy ma to realizować. 

Zahaczyłeś już wcześniej o wątek nowego kontraktu. Co skłoniło cię do pozostania w Śląsku?

Przede wszystkim, Śląsk jest i zawsze będzie dla mnie numerem jeden. Na ten moment jest to miejsce, w którym chce grać. To była zawsze dla mnie duma, że klub wprost mi mówi, ze chce ze mną przedłużyć kontrakt. Skupiałem się nad tym, by dojść do porozumienia i to się udało. Po drugie, według mnie pierwszy i drugi zespół tworzą bardzo dobre warunki do rozwoju, więc nie widziałem powodów, dlaczego miałbym nie przedłużać kontraktu. 

Jak toczyły się rozmowy? Długo trwały? 

Nie. Formalności może trochę tak, bo to jeszcze trzeba było dopiąć szczegóły, znaleźć odpowiedni moment, by to ogłosić, więc na początku kwietnia się to odbyło. Natomiast samo dogadanie się nie zajęło dużo czasu. Tak naprawdę obie strony dążyły do tego samego, więc trwało to miesiąc, maksymalnie dwa. Było to wszystko dość sprawnie przeprowadzone. 

Wracając do twoich ostatnich miesięcy, czujesz rozczarowanie, że twoi rówieśnicy, koledzy z rezerw mają już te debiuty w Ekstraklasie za sobą, a ty wciąż na niego czekasz? 

Wiadomo, że już trochę trenuję z pierwszym zespołem, jestem w nim, czy też pukam do tych drzwi i cel jest jasny - chcę zadebiutować i grać w Ekstraklasie. Mam czasami tak, że chciałbym i nie czuję się w pełni usatysfakcjonowany, że gram w III lidze, a nie w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale z drugiej strony zawsze patrzę na to tak, że ta szansa nadejdzie. Wiem, że mam zaufanie ze strony sztabów trenerskich, dyrektora sportowego i po prostu czuję, że klub daje szansę. Jeśli będę odpowiednio pracował, ona prędzej, czy później nadejdzie. Dlatego staram się aż tak bardzo o tym nie myśleć.

Powiedziałbyś o sobie, że jako pomocnik możesz zagrać na szóstce, ósemce, a jak trzeba to i na dziesiątce? 

Tak. W rezerwach gramy systemem 4-3-3 i tam gram jako ósemka, dziesiątka, a u trenera Simundzy na treningach najczęściej w systemie 4-2-3-1 i tutaj bardziej na dwóch defensywnych pomocników. 

Przejdźmy właśnie do rezerw Śląska. W poprzednim sezonie byliście bardzo blisko awansu i gdyby nie walkower w meczu Rekordu Bielsko-Biała z Wartą Gorzów, udałoby się wam tego dokonać. Dziś jesteście na dobrej drodze, by w przyszłym sezonie zagrać już w II lidze. Czy macie taką dodatkową motywację związaną właśnie z tym, co wydarzyło się rok temu? 

Tak, na pewno nie było to łatwe w taki sposób stracić ten awans. Z drugiej strony tutaj drużyna się praktycznie w 80% zmieniła, więc myślę, że aż tak sobie tego nie wypominamy. Wiadomo, że mamy to z tyłu głowy, ale skupiamy się na każdym meczu. Mamy jedną z najmłodszych ekip w lidze, a jak widać po tabeli, najlepszą. Dobrze to funkcjonuje właśnie dzięki temu, że trener zawsze nas uczula, by nie wybiegać za bardzo w przyszłość, ponieważ to nie zawsze daje dobre efekty, tylko skupić na tym, co będzie za chwilę. 

A uważasz, że w tym sezonie jesteście mocniejsi niż rok temu? 

Sądzę, ze to też jest ciężkie do porównania. W poprzednim sezonie mieliśmy jeszcze część zawodników z II ligi, który stanowili o sile zespołu, gdy Śląsk tam grał, więc byliśmy wtedy trochę bardziej doświadczeni. Teraz mamy młodszy skład, ale punktowo wygląda to dość podobnie i ciężko mi wskazać, która ekipa była lepsza. Każda ma swoje mocne strony. 

Jak podsumowałbyś swoje dotychczasowe występy? Z czego jesteś najbardziej zadowolony? 

Myślę, że przede wszystkim z tego, że czuję się jednym z ważniejszych piłkarzy drużyny. To między innymi dzięki temu, że w poprzedni sezon był całkiem niezły w moim wykonaniu, teraz też dużą część okresów przygotowawczych mogłem spędzić w pierwszym zespole. Dzięki temu dodaje mi to jeszcze większej pewności siebie i czuję, że jestem ważnym ogniwem rezerw, pomimo że mam niecałe 20 lat. 

Przed startem sezonu stawiałeś sobie jakieś indywidualne cele? 

Nie, takich konkretnych celów liczbowych, drużynowych, czy indywidualnych nie stawiałem sobie. Bardziej stawiałem je sobie w kontekście pierwszego zespołu, że chciałbym w nim być

Czy przejęcie zespołu w listopadzie przez Michała Hetela sprawiło, że poczułeś, że to może być ten czas, gdy otrzymasz szansę na debiut? 

Na pewno, jak już byłem w tej dwudziestce, to jest już sygnał, że jesteś blisko, nie ma co tu ukrywać. Wiadomo, że to był też czas, kiedy była bardzo trudna sytuacja. Ja nie byłem zdecydowanie tym doświadczonym zawodnikiem, więc nie byłem pierwszym wyborem. Ponadto trener Hetel prowadził pierwszy zespół tylko przez pięć meczów. Trener dobrze mnie zna i myślę, że patrzy na mnie dobrymi oczami, ale to było pięć spotkań tak naprawdę o życie, więc sądzę, że nie byłem pierwszym wyborem w momencie, gdy nie miałem jeszcze debiutu w Ekstraklasie, a cel był taki, by zdobyć jak najwięcej punktów. Oczywiście, jeśli dostałbym szansę, chciałbym ją wykorzystać. 

Jesteśmy już coraz bliżej końcówki sezonu, wciąż macie szansę na utrzymanie, a sądzę, że jesteście teraz jeszcze bardziej zmotywowani, by zrobić to dla swojego kapitana Petra Schwarza, który jak wiemy, zmaga się teraz z problemami zdrowotnymi. 

Zdecydowanie. Szwaniu to jest nasz kapitan i myślę, że każdy będzie dawał z siebie 200% i tu nie mam żadnych wątpliwości. Jest to smutna wiadomość i każdy w klubie, środowisku życzy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia, a my na boisku zrobimy wszystko, by wywalczyć to utrzymanie dla niego. 

Przejdźmy do twoich początków w futbolu. W Akademii Śląska Wrocław jesteś od czwartego roku życia. Czy to właśnie twój tata miał największy wpływ na to, że grasz w piłkę? 

Tak, od małego patrzyłem, jak tata gra w piłkę. Myślę, że to przyszło po prostu naturalnie, że ja też chciałem zostać piłkarzem. Fajnie było oglądać tatę w akcji i na pewno mi to dużo ułatwiło, bo miałem wpisane gdzieś te wzorce. A jak wyglądały moje początki? Po prostu rodzice zapisali mnie, zaprowadzili na pierwszy trening i tak już zostało, że jestem w Śląsku. 

Czy ciąży nad tobą jakaś presja, że jesteś synem byłego piłkarza Śląska?

Myślę, że czasami właśnie tu nie chodzi o presję, tylko bardziej taki przywilej, że mogę porozmawiać z nim i dużo mi pomaga, bo sam też przeżywał sytuacje, których ja teraz doświadczam. Cieszę się, że mam takie wsparcie. 

Czy tata robi notatki z każdego spotkania i później ci tłumaczy, co zrobiłeś dobrze, a co źle? 

Nie, ale chodzi na mecze dość często, więc zawsze sobie rozmawiamy po meczu, ale bardziej tak luźno. Wiadomo, jak mu coś się rzuci w oczy, zawsze mi o tym powie. Ja też zawsze go słucham, ponieważ wiem, że oko do piłki ma dobre i warto posłuchać jego opinii. 

Pamiętasz, na jakiej pozycji zaczynałeś grać w piłkę? 

Oj ciężko, na pewno nie stałem na bramce i chciałem zdobywać bramki. Natomiast odkąd zacząłem grać już 11 vs 11, to  był to środek pomocy. Zawsze najlepiej czułem się z piłką przy nodze. Według mnie takie są moje atuty na boisku, tzn. technika użytkowa oraz kreatywność, dlatego dobrze czuje się na pozycji, na której obecnie występuje. 

A miałeś okazję wyprowadzać może swojego tatę lub innego piłkarza Śląska na boisko? 

Taty nie, wyprowadzałem kogoś innego, ale już dokładnie nie pamiętam. Wydaje mi się, że Przemysława Kaźmierczaka i Tomasza Hołotę, ale stuprocentowej pewności nie mam. 

Fot.: Archiwum Aleksandra Wołczka (Alek jako piąty z kolei, a jako pierwszy inny wychowanek Śląska - Jakub Jezierski)

Dowiedziałem się też, że obecnie studiujesz dziennikarstwo. 

Tak, na prywatnej uczelni na Uniwersytecie Dolnośląskim i jestem obecnie na drugim roku. Podchodzę oczywiście do tego z dystansem, nie napinam się, ponieważ piłkę stawiam na pierwszym miejscu i na ten moment traktuje studia jak coś nowego, jakiś dodatek. Nie ukrywam, nie mam dużo czasu, by chodzić na zajęcia, ale próbuję indywidualnie wszystko zaliczać. Co do kierunku, wydawał mi się po prostu ciekawy. 

Myślałem, że może chciałeś zobaczyć, jak np. sport wygląda z trochę innej perspektywy. 

O dziennikarzach zawsze jest głośno i o dziennikarstwie w Polsce, więc stwierdziłem, że na taki kierunek się zapiszę. Dodatkowo jest specjalizacja w kierunku sportowym, więc stwierdziłem, że to mnie najbardziej zainteresuje. 

To też chyba taka trochę dojrzałość z twojej strony, że chcesz mieć wykształcenie i być bogatszym o nową wiedzę. 

Tak. Myślę, że jest to fajny dodatek, tym bardziej, ze nie zaburza mi to życia piłkarskiego. Rozmawiałem z rodzicami i sami sugerowali, że dobrze by było, gdybym poszedł na studia, więc spróbuję skończyć ten kierunek. 

Wcześniej było trudno pogodzić naukę z treningami i meczami? 

Nie było to trudne, ponieważ nie miałem problemów z nauką oraz żeby ją pogodzić z piłką. 

Oglądając różne vlogi z obozów zauważyłem, że wy młodzi zawodnicy bardzo dużo czasu ze sobą spędzacie. To też dlatego, że po prostu znacie się od lat z Akademii? 

Oczywiście drużyna to drużyna i z każdym ma się styczność, ale wiadomo, że najbliższych przyjaciół, kolegów ma się właśnie wśród osób w swoim wieku. Tutaj jest podobnie. Mam dobry kontakt z Bartkiem Głogowskim, Łukaszem Gerstensteinem, Kubą Jezierskim, Jehorem Szaraburą, czy Tommaso Guercio. Myślę, że wspólnie dobrze się dogadujemy. 

Poza boiskiem też spędzacie czas? 

Tak, czasami uda nam się razem spotkać i powiedzmy, że nie mamy siebie dość i trzymamy się razem jako ekipa z chłopakami z pierwszego, czy drugiego zespołu. 

Na koniec mam pytanie od twojego kolegi z boiska, Oskara Wojtczaka, który chciałby się dowiedzieć, kto jest twoją ulubioną postacią z Avengersów? 

Powiedzmy, że spiderman.

ZOBACZ też: Kibice i piłkarze ze wsparciem dla Petra Schwarza. Piękny gest na sobotnim meczu

Bądź na bieżąco! Obserwuj Śląsknet na kanale WhatsApp. Odwiedź nas także na Facebooku, YouTubie, X (Twitterze), Instagramie oraz TikToku.