Plusy i minusy meczu z Zagłębiem
18.07.2022 (06:00) | Karol Bugajskifot.: Mateusz Porzucek
Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po piątkowym spotkaniu z Zagłębiem Lubin (0:0)? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.
PLUSY MECZU
Środkowi obrońcy
Jak nowe otwarcie, to na całego – trener Ivan Djurdjević w swoim pierwszym meczu postawił na duet zawodników, od których ostatnich występów w ekstraklasie minęły całe miesiące, ale się nie zawiódł. Konrad Poprawa poprzedni mecz w pierwszym zespole Śląska rozegrał w listopadzie, a Daniela Gretarssona w wyjściowej jedenastce brakowało od początku kwietnia, jednak ich zestawienie w derbach okazało się wyjątkowo efektywne. Obaj, szczególnie w drugiej połowie potrafili neutralizować rozpędzających się w ofensywie gospodarzy, a Poprawa w czwartej minucie doliczonego czasu zanotował kluczową interwencję wybijając piłkę w polu karnym spod nóg rezerwowego Adama Ratajczyka. W efekcie wrocławianie zanotowali pierwsze czyste konto od… debiutu poprzedniego trenera Piotra Tworka (0:0 z Radomiakiem 13 marca), a na wyjeździe tej sztuki dokonali po raz pierwszy od dziewięciu miesięcy (5:0 z Wisłą Kraków 23 października).
Piotr Samiec-Talar
Podczas przedmeczowej konferencji prasowej trener Śląska zgodził się, że Samca-Talara można nazwać największym wygranym letniego zgrupowania w Słowenii i zapowiedział jego obecność w wyjściowej jedenastce. Młodzieżowiec doczekał się pierwszej szansy w ekstraklasie od… spotkania z Zagłębiem w Lubinie w grudniu 2020 roku (1:2), tym razem jednak każdy przyglądał mu się ze zdecydowanie większą uwagą, licząc, że właśnie zaczyna się dla niego przełomowa runda. Występ Samca-Talara nie był jednoznaczny, pytanie jednak czego należało oczekiwać w pierwszej kolejce po letniej przerwie w spotkaniu o tak dużej stawce dla kibiców. Jeśli szukania szans i niespalenia się, to 21-letni zawodnik Śląska na stadionie Miedziowych te cechy miał. W piątek stworzył sobie dwie sytuacje do strzelenia gola – przed przerwą po uderzeniu z ostrego kąta Kacper Bieszczad przeniósł piłkę nad bramką, a po zmianie stron huknął sprzed pola karnego w poprzeczkę, co w ogóle było najlepszą szansą wrocławian tego dnia. O losach meczu ostatecznie nie zadecydował, jednak dał sygnały, że dobra forma podczas przygotowań wreszcie może owocować w ekstraklasie.
Dwóch młodzieżowców od początku
Samiec-Talar był jednym z dwóch młodzieżowców w wyjściowej jedenastce Śląska obok Javiera Hyjka, chociaż tak naprawdę… nie musiało być ich wcale. Wprowadzone przed rozpoczęciem sezonu przepisy zmieniły podejście do zawodników urodzonych w roku 2001 i młodszych, jednak trener Djurdjević pokazał, że nie tylko chce mówić o sprawdzaniu graczy, których zastał w kadrze, ale i naprawdę przyglądać im się w meczach o dużą stawkę. Dla pozyskanego dwanaście miesięcy temu Hyjka piątkowe spotkanie było okazją do debiutu w wyjściowej jedenastce w ekstraklasie i choć nie dał się zapamiętać z niczego spektakularnego, pytany na pomeczowej konferencji Djurdjević poświęcił mu kilka słów pochwały. To oznacza, że kolejne jedenastki podobnej do tej z Lubina są zupełnie prawdopodobne, a w odwodzie czekają przecież kolejni młodzi piłkarze, by wspomnieć tylko rezerwowego w piątek Karola Borysa. To również miła nadzieja na trwałe zmiany w Śląsku.
MINUS MECZU
Nieudokumentowana przewaga
Przed pierwszym gwizdkiem wyjazdowych derbów z nowym trenerem na ławce wrocławian, remis z czystym kontem wzięlibyśmy pewnie w ciemno, niewiele brakowało jednak, by już do przerwy goście w Lubinie zdążyli osiągnąć przewagę. „Pierwsza połowa to dominacja Śląska” – ocenił po meczu trener Djurdjević i faktycznie znacznie ofensywniejsze usposobienie zespołu niż w poprzedniej rundzie dało się dostrzec gołym okiem. Sęk w tym, że wrocławianie w tym czasie nie wykorzystali stwarzanych sytuacji, a w drugiej połowie cofnęli się, oddając pole coraz groźniejszym gospodarzom. Po derbach pierwsze wrażenie pozostało interesujące, a punkt to niezłe rozpoczęcie sezonu po traumatycznej wiośnie, opiekun Śląska otrzymał jednak cenny materiał do analizy, czy tego dnia na pewno nie dało się jednak zawalczyć o coś więcej.
WYDARZENIE MECZU
Ivan jak poprzednicy
Od pierwszy do ekstraklasy w 2008 roku żaden trener Śląska nie przegrał w swoim debiucie i nie inaczej było w piątek z Ivanem Djurdjeviciem. Serb wyróżnia się na tle poprzedników tym, że jako pierwszy od awansu przygotowywał zespół do nowego sezonu, podtrzymał jednak dobrą serię, a remis z Zagłębiem sprawił, że optymizm, który wśród kibiców wprowadziło jego zatrudnienie, ciągle funkcjonuje. Wiadomo już, że Djurdjević nie zacznie pracy w Śląsku ani tak dobrze, jak w Lechu (cztery zwycięstwa z rzędu), ani tak źle jak w Chrobrym (pięć kolejnych porażek), nie ulega jednak wątpliwości, że cierpliwość ciągle jest potrzebna. Coś, co tak poważnie zepsuło się we Wrocławiu w poprzednim sezonie, nie ulegnie poprawie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale baza, na której będzie trwała odbudowa, właśnie zaczyna się zarysowywać. I szkoda tylko, że derby znowu nie przyniosły choćby jednej bramki...