Plusy i minusy ligowej jesieni
27.12.2021 (06:00) | Karol Bugajskifot.: Paweł Kot
Co zasługuje na pochwałę, a co na krytykę po pierwszej części sezonu? Zapraszamy na specjalną odsłonę naszego cyklu, w której podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z dotychczasowych występów Śląska Wrocław.
PLUS RUNDY
Skuteczność Exposito
To jeden z niewielu powodów do zadowolenia w obecnej sytuacji Śląska, bo przed rozpoczęciem sezonu raczej trudno było upatrywać w Hiszpanie kandydata do korony króla strzelców. Erik w pierwszym sezonie po transferze do ekstraklasy zdobył osiem bramek, w kolejnym dziewięć, a teraz tę drugą liczbę wykręcił tylko w trakcie rundy jesiennej. Snajper wrocławian popisał się również kapitalnym trafieniem w walce o fazę play-off Ligi Konferencji Europy z Hapoelem Beer Szewa i jest murowanym kandydatem do jednego z największych transferów w historii Śląska. Jak niedawno informowaliśmy, wrocławianie rozmowy o sprzedaży swojego najlepszego zawodnika rozpoczynają od kwoty 2 miliony euro, jednak nie muszą się spieszyć, bo kontrakt Exposito obowiązuje przecież do 2024 roku. Zima będzie czasem niemal pokerowego wyboru – rozum podpowiada, by czekać z transferowymi decyzjami, bo potencjalna korona króla strzelców dodatkowo podbije wartość. Emocje szepczą jednak, że równie dobrze za pół roku wyjściowa pozycja negocjacyjna wrocławian może być nieporównywalnie gorsza.
MINUSY RUNDY
Żonglerka bramkarzami
Cztery zmiany w bramce w trakcie dziewiętnastu ligowych kolejek to zdecydowanie za dużo i nawet jeśli trenerowi Jackowi Magierze na początku chodziło o rotację podyktowaną grą w Europie, sprawy ostatecznie chyba wymknęły się spod kontroli. Zgoda, Śląsk jako jeden z niewielu klubów w ekstraklasie ma duet równorzędnych bramkarzy (chociaż jesienią Michał Szromnik wyglądał wyraźnie lepiej od Matusa Putnockiego), ale dokonywane lekką ręką zmiany między słupkami, nie służą jakiejkolwiek stabilizacji. Efekty widać w statystykach – wrocławianie w każdym z siedmiu ostatnich spotkań ligowej jesieni tracili przynajmniej jednego gola, w tym czasie występy Polaka i Słowaka rozłożyły się w proporcjach 3:4, a Śląsk zimuje z 30 straconymi bramkami. Więcej nie ma żaden zespół plasujący się w tabeli ekstraklasy wyżej od niego, a gorsze w stawce są tylko Jagiellonia, Bruk-Bet, Zagłębie oraz Górnik Łęczna.
Kontuzja Praszelika
„Ma ogromne możliwości, a jego statystyki są na bardzo niskim, czy wręcz zerowym poziomie. Nie wywierając żadnej presji trzeba sobie jednak powiedzieć, że chcąc zaistnieć potrzebuje liczb w postaci goli i asyst. Tak, by mówili o nim piłkarz przed duże P, a nie tylko fajny chłopak, który ma duże możliwości” – powiedział o swoim młodzieżowcu przed sierpniowymi derbami w Lubinie (3:1) trener Magiera i zmotywował blondwłosego pomocnika aż miło! Praszelik przez cały poprzedni sezon zdobył tylko jedną bramkę, a począwszy właśnie od spotkania z Zagłębiem wyraźnie brał na siebie więcej zadań w ofensywie Śląska, rozwijał się w szybkim tempie i w 11. kolejce trafił do siatki już po raz trzeci. Sęk w tym, że bardzo dobrą rundę 21-latka przerwał brutalny faul Israela Puerto w rozegranym na początku listopada meczu z Jagiellonią (2:2). Hiszpan za swój atak obejrzał zaledwie żółtą kartkę, a Praszelik skutki urazu odczuwał do końca roku opuszczając trzy z pięciu ostatnich jesiennych spotkań. Symptomatyczne, że gdy na krótko wrócił i ukąsił jeszcze Stal (2:1), Śląsk w ostatni weekend listopada wygrał jeszcze ostatni raz w 2021 roku. Później poukładanie ofensywnego życia bez byłego zawodnika Legii Warszawa okazało się niewykonalne. Należy się spodziewać, że okienko transferowe przyniesie również wiele spekulacji w jego kontekście.
Zima w dolnej połowie tabeli
Po naznaczonej bardzo słabą grą, najgorszej od kwietnia 2019 roku, serii trzech porażek w ekstraklasie, Śląsk po ostatniej jesiennej kolejce… pierwszy raz w tym sezonie wypadł z górnej połowy tabeli. Prawo zimowanie w czołowej dziewiątce ekstraklasy zielono-biało-czerwonym odebrała Cracovia, która tydzień przed Bożym Narodzeniem pewnie wygrała we Wrocławiu 2:0, a późnojesienna chandra może mieć brzemienne skutki. Zupełnie inaczej pracuje się, ale również zachęca potencjalnych nowych zawodników przedstawiając się jako dyrektor sportowy 10. zespołu aktualnej tabeli, a inaczej gdybyś był tuż za czołową piątką, na co jeszcze w pierwszych dniach grudnia Śląsk miał w pełni realne szanse. Zespół trenera Jacka Magiery na początku sezonu pozwolił wierzyć, że może ugruntować swoje miejsce w ścisłej czołówce ekstraklasy, z biegiem czasu stał się jednak trudnym do oglądania średniakiem. Pozostaje wierzyć, że swoje odegrał bardzo wczesny start sezonu i przygotowania na wariackich papierach po zaskakującym awansie do europejskich pucharów. Wiosna musi być lepsza.
WYDARZENIE RUNDY
Dwie rundy w jednej
To niesamowite, że dziś musimy rozmawiać o nieudanej rundzie, mając w pamięci, jak efektowny był Śląsk Jacka Magiery w lipcu, sierpniu czy wrześniu. Jesień 2021 pod względem pozytywnych i negatywnych emocji, podzieliła się dla fanów wrocławian niemal dokładnie po połowie, a tak drastyczny zjazd formy był trudny do zaakceptowania. Zielono-biało-czerwoni przebrnęli dwie przeszkody w kwalifikacjach Ligi Konferencji Europy, grali atrakcyjny, ofensywny futbol, pokonali mistrza Polski Legię (1:0) i byli najdłużej niepokonaną drużyną w ekstraklasie. Sęk w tym, że to wszystko tylko do 2 października, czyli dnia meczu z Lechem w Poznaniu (0:4), który zmienił wszystko. Śląsk w bezpośrednim starciu o fotel lidera został zdemolowany przez późniejszego mistrza jesieni, a brutalne wyrwanie z pięknego snu rozregulowało go tak bardzo, że do końca roku wygrał już tylko dwa razy. Jedno z tych zwycięstw było nadspodziewanie efektowne, szybko przekonaliśmy się jednak, że 5:0 przy Reymonta stanowiło tylko wypadek przy pracy, a z dzisiejszej perspektywy jest w ogóle niezrozumiałe. Nierówny Śląsk po pierwszej części sezonu jest dokładnie w tym miejscu, na które sobie zasłużył – w samym środku tabeli.